sobota, 9 stycznia 2016

"Zaćmienie" Rozdział 6

Rozdział 6

Idąc podziemnymi, zatłoczonymi korytrzami bazy Zaćmienia, Cathrine zauważyła, że wszyscy prowadzą ją wzrokiem. Najczęściej byli to członkowie BLUE. Miała poczucie winy. Była na tej misji wraz z członkami BLUE. Na przeciw jej celi była bardzo sympatyczna dziewczyna, która była właśnie z BLUE. Dziewczyna i Cathrine zaprzyjaźniły się ze sobą, mimo że w bazie nawet nigdy się nie spotkały. Obiecały sobie, że się spotkają jak wyjdą i zostały przyjaciółkami.
Cathrine podczas misji wiele razy traciła bliskich, dlatego Will i Nike to jej jedyni przyjaciele. Nie chce się przywiązywać. Ma dość oglądania śmierci bliskich.
Kiedy weszła do jadalni przez szklane drzwi, w pomieszczeniu było pusto.
- Co? - zapytała Cathrine. - Will, ty chyba nie... - spojrzała na Willa, który ją wiminął i skierował sie do kuchni. Można było do niej wejść przez drzwi w jadalni.
- Will! Nie możemy tam wejść! To wbrew zasadom!
Chłopak westchnął i odwrócił się do niej.
- To jesteś w końcu głodna czy nie?
- Jestem ... ale..
- No to w czym problem?
- W tym, że nie wolno NIKOMU wchodzić do kuchni poza godzinami posiłku. Takie są zasady.
- Zasady są po to żeby je łamać - odpowiedział Will z psotnymi iskierkami w oczach i uśmieszkiem. Zanim zdąrzyła coś powiedzieć Will wyjął z chlebaka chleb i smarował go masłem.
- Będziemy tego żałować - westchnęła z rezygnowaniem i podeszła do niego. Patrzyła jak robi już czwartą kanapke. Poczuła jak ślinka jej cieknie.
- Na co się gapisz? To nie dla ciebie. Dla mnie. - mówiąc to obrócił się do niej. Cathrine szybko wyrwała mu jedną kromke z masłem i włożyła do ust. Odgryzła kęs i pokazała mu język. To był najlepszy posiłek jaki jadła od tygodnia.
Przeżuła i nadał głodna ugryzła znowu. Jednak tym razem Will ugryzł drugi koniec i Cathrine zauważyła psotne iskierki w jego oczach. Nawet nie myślała o tym żeby odpuścić. Ugryzła znowu. To samo zrobił Will. Cathrine stanęła na palcach i złapała go za ramiączko koszulki i przyciągneła do siebie. Chłopak zaśmiał się i schylił do niej jeszcze bardziej. Dzieliły ich od siebie centymetry.
Nagle drzwi otwarły się z chukiem, a Cathrine odskoczyła od Willa odrywając kawałek chleba.
W progu stał stary karzeł o siwych, długich włosach i brodzie. Włosy związał w kitke, a brodę zaplótł w warkoczyk, który sięgał mu do pasa. Na sobie miał czarną koszule i czarne dżinsy.
- Wy - odezwał sie do nich niskim głosem. - Powinienem się domyślic, że to będziecie wy - westchnął. - No naprawdę. Rozumiem żeby to był Will ale ty, Haylie?
Cathrine zarumieniła się i wbiła wzrok w Willa, który ze znudzeniem i irytacją patrzył w ścianę.
- Spokojnie dziadku - odezwał się chłopak z pewnym siebie uśmiechem, a brew karła drgnęła. - Nie zrobiliśmy niczego złego. Po prostu zgłodnieliśmy, a to chyba nie grzech. Nie wmówisz mi, że chcesz ukarać swoich najsilniejszych członków za zjedzenie paru kanapek. 
- Najsilniejszych? - odezwał się głos. Zaśmiał się. - Że niby WY jesteście najsilniejsi?
Will nawet się nie obracając wiedział kto mówi. 
- Siema, Marchewkowa Głowo. Dawnośmy się nie widzieli. - uśmiech wciąż na jego twarzy. 
- C - Co? - oburzył się głos. Nagle przed Willem pojawił się odrobinę niższy chłopak o rudych włosach i bordowych oczach. - Mówiłem ci żebyś mnie tak nie nazywał! Chcesz się bić?! 
- Dzień dobry, Naomi - przywitała chłopaka uśmiechem Cathrine.

---------------------------------------------------------------------
Dawno nie było "Zaćmienia". Muszę nadrobić zaległości. Jak tam u Was w nowym roku? Ja cały czas pisze w zeszycie 12.2015.
Pozdrawiam BoiledSweet :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz