niedziela, 27 grudnia 2015

"Mafia" Rozdział 3

Kiedy się obudziłam taksówka skręcała na parking na lotnisku. Przeciągnęłam się na fotelu i wysiadłam kiedy kierowca sie zatrzymał. Oddał nam walizki i weszłyśmy do środka.

***

- Zapraszam panie za mną - odezwał się w końcu mężczyzna. Puścił moją ręke i ruszył w kierunku dzioba samololotu gdzie znajduje się kabina pilota. Ruszyłyśmy za nim. Obserwowałam ukradkiem pozostałych mężczyzn, którzy stali co trzy rzędy, aby pilnować pasażerów. Każdy z nich miał po dwa pistolety pod czrnymi marynarkami i 2 metry wysokości. Kurcze, przeklinałam w głowie. Nieźle nas pilnują. Kim są ci goście? Przyjżałam się każdemu z nich od góry do dołu ale nie zauważyłam nic szczególnego.

***

- Witam wszystkich pasażerów na pokładzie samolotu relacje Londyn - Berlin. Prosimy o zajęcie miejsc i zapięcie pasów - odezwał się głos stewardesy kiedy z Miki usiadłyśmy na swoich miejscach. Ona przy oknie, ja koło przejścia. Fotele były szerokie i wygodne. Samolot był cały biały i nowy. Podeszła do nas jeszcze jedna stewardesa i zapytała czy wszystko w porządku. Wiecie, normalny start i normalny zwykły lot do Berlina. A przynajmniej tak myślałam.

***

Drzwi do kabiny pilota otwarły się.

***

Gdzieś tak w połowie drogi zabrzmiał niski, uprzejmy głos:
- Proszę zapiąć pasy. Wystąpią drobne turbulencje.
Spojrzałyśmy z Miki po sobie. Nagle cały samolot zatrząsł się. Szybko zapięłam pasy Miki. Przez chwilę siłowałam się ze swoimi ale w końcu je zapięłam i spojrzałam przez okno. Tak jak myślałam. Lecimy coraz niżej. Już nie jesteśmy nad chmurami. Pod samlotem rozciągało się błękitne morze. Fale odbijały światło słońca. 
Pasażerowie krzyczeli, niektórzy próbowali wstać. Stewardesy chodziły po całym samolocie z zaniepokojonymi minami i próbowały uspokoić pasażerów. Same wyglądały na przerażone i zaskoczone. Nie podoba mi się to. 
Poczułam jak samolot gwałtownie skręca w prawo. Chwyciłam Miki aby nie uderzyła głową w okno, jak kobieta siedząca przed nią, a druga ręką chwyciłam z całej siły swój fotel i przechyliłam się w stronę przejścia, ciągnac Miki ze sobą. Zacisnęła usta i chwyciła się mnie drugą ręką. Pare osób upadło na podłogę i sturlało sie po samolocie, a Ci, którzy się zapięli uderzyli głowami w ściany samolotu.
O, cholera.
Niemal rzuciłam się na pasy Miki i zacisnęłam je tak mocno, że usłyszałam jak jęknęła. Zacisnełam następnie swoje i rozejrzłam się szybko czy wokół nas jest coś ostrego bądź ciężkiego. W przejściu za mną stał metalowy wózek na kółka z ciastkami i napojami. Na szczęście miał zaciśniete hamulce.
Zaczyna się.
Samolot przechylał się coraz bardziej na prawo i nagle lecieliśmy do góry nogami. Stewardesy spadły na sufit samolotu, podobnie jak bagaże podręczne czy tez papierki i śmieci. Moje włosy zwisały swobodnie, a ja czułam jak krew napływa mi do mózgu.
Znowu się obracamy. W lewo. Kobiety opadły bezwładnie na podłoge. Tym razem to ja poleciałam na przejście. Złapałam się fotela w ostatniej chwili, aby uniknąć uderzenia w fotel obok. Wbiłam paznokcie tak mocno, że na pewno rozpruję materiał. 
Spojrzałam na Miki. Zemdlała.
Samolot znowu się obrócił. Nosz kurde! Co tu się odwala?!
Usłyszałam zgrzyt. Wózek. Hamulce na kołach musiały się zerwać kiedy wózek obijał się o ściany samolotu, a teraz jechał wprost na mnie. Podniosłam szybko głowe i poluzowałam pasy na tyle ile mogłam. Obróciłam się w miejscu i uderzyłam w wózek nogami. Okazał się cięższy niż myślałam. Siłowałam sie z nim. Nogi w kolanach mnie bolały ale znosiłąm gorsze rzeczy. Zdarzało się, że moi partnerzy do ćwiczeń skakali po mnie. Nie raz ważyli z 90 kilo. 
Jedna z szuflad wózka otwarła się i zobaczyłam jak sztućce lecą wprost na mnie. Szybko złączyłam nogi razem i z całej siły kopnęłam w bok wózka, który pojechał dalej rozsypując noże i widelce pod moimi nogami.
Wszystko działo się tak szybko, że poczułam jak świat wiruje.
Nie, nie ma na to czasu. Wzięłam się w garść i zacisnęłam spowrotem pasy.

---------------------------------------------------------------------
Nowy rozdział! Ten mi sie podoba :) 
Ciężko było opisac to co się dzieje na pokładzie ale jakoś dałam radę.
Jak spędziliście święta? Macie jakieś plany na sylwestra?
Ja już tak :) Ale jak się o nich dowiecie uznacie mnie za wariatke. Więc... przestane już paplać.
Pozdro BoiledSweet




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz