czwartek, 3 grudnia 2015

ROZDZIAŁ 11 "UPS..."

Słoneczny ranek. Ptaki śpiewają, starając się zagłuszyć koguta, który działa jako budzik w wiosce. Można by pomyśleć, że nic nie może zakłócić tego poranka. Właśnie. "Można by"...
- ARTUUR! - rozległ się krzyk Kirry po całej wiosce. Kogut i ptaki zamarły. Przekrzyczenie Kirry to dla nich nie lada wyzwanie. - ZABIJĘ CIĘ!! GDZIE JESTEŚ?!
Drzwi do świątyni otwarły się z hukiem i zza nich wyszła Kirra w samym białym ręczniku. Mokre włosy spływały po jej odsłoniętych ramionach, a blada skóra sprawiała wrażenie zimnej niczym lód. Skóra kontrastowała z czerwoną od złości twarzą.
- ARTUUUUUUR!! ODDAWAJ MOJE UBRANIA!! GDZIE JESTEŚ??!! - Rozejrzała się chwile po ogrodzie i odeszła tupiąc mokrymi stopami po podłodze, nadal wołając jego imię.
- Uff - powiedział jak najciszej do siebie Artur. Ukrywał się w krzaku różanym. Ze wszystkich stron kłuły go kolce róż ale to lepsze niż łomot od Kirry. Pod pachą miał jej ubrania w postaci białej tuniki i ciemnych spodni. -  Nieźle się wkurzyła. Może lepiej tu zostanę.
- No, masz racje. Lepiej jak tu zostaniesz - odpowiedział głos.
- Właśnie lepiej jak...- odwrócił się powoli w stronę, z której obiegał głos. Nad nim stała Kirra. Uśmiechała się sztucznie. Chłopak zatrząsł się.
- Tu jesteś - powiedziała spokojnie.
- WAAAAAAA! - wykrzyczał i wyskoczył z krzaków. Zaczął biec w stronę wioski.
- NIE UCIEKNIESZ MI! ARTUUR!! - ruszyła za nim w samym ręczniku.
Wbiegli do osady. Wioska dopiero budziła się do życia ale wiele mieszkańców wyszło z domów, aby nakarmić kury, bądź się przewietrzyć. Jednak Kirra i Artur pokrzyżowali ich plany. Artur uciekając wdepnął w parę wiader z wodą i z nimi na nogach biegł dalej. Natomiast Kirra wbiegała w powywieszane pranie i rwała sznurki, na których wisiały ubrania. Widząc to, wszyscy chowali się do domów. Zatrzaskiwali drzwi i ryglowali je z drugiej strony. Znali te dwójke za dobrze aby nie wiedzieć co się zaraz stanie.
- Mam Cię! - Kirra złapała go za tył koszulki i przewróciła. Artur próbował się podnieść ale w ostatniej chwili dziewczyna pociągnęła go za szyje i przyciągnęła do siebie, dusząc go przy okazji.
- A teraz - powiedziała ze złowieszczym uśmiechem, który przeraził Artura. - może oddasz mi to co ukradłeś?
- T-tak -zająkał się i oddał jej ubrania. Wyrwała mu je z ręki.
- Och - dodał po chwili. - Ręcznik ci się obsunął.
Kirra zrobiła sie czerwona jak piwonia i wstała szybko, aby poprawić ręcznik.
- Spokojnie - powiedział Artur. - Jesteś taka płaska, że nikt nawet by go nie zobaczył.
- HAAAAAAA?! - wykrzyczała wściekła.
- Ups - Artur dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego co powiedział. - Niedobrze...
Kirra zaczęła do niego powoli podchodzić. Znowu ten uśmiech, pomyślał. Zaczynam się bać.
- Stop! Niedobra Kirra - zagroził jej palcem, próbując ją uspokoić. - Nie wolno bić innych. A szczególnie swojego przystojnego braciszka Artura, którego kochasz bezgranicznie!
Jednak kiedy zobaczył jak Kirra podnosi belke, która oczywiście musiała akurat dzisiaj leżeć na środku ścieżki, jakżeby nie,  i robi zamach jak baseballista stracił nadzieje.
- Błagam tylko nie w twarz! Świat by ci tego nie wybaczył! - złożył ręce w błagalnym geście. Ostatnim co zobaczył była belka, która leciała w jego kieruku i zaraz przed jego twarza zatrzymała. Wzdechł z ulgą i o mało nie zemdlał. Ale jeszcze bardziej go zastanawiało czemu Kirra stoi jak słup soli.
- Czułam, że te hałasy to tylko wy umiecie w naszej wiosce wywołać - usłyszał spokojny głos staruszki.
- UGH - jęknął i obrócił głowe w strone, z której dobiegał. Stała tam Pani, uśmiechnięta jak zawsze, oraz jej posłaniec. Jak zwykle miała zimne spojrzenie, które potrafiło zamrozić do szpiku kości nawet w taki upalny dzień jak ten. Czasami chłopak zastanawiał się czy ona kiedykolwiek się uśmiecha.
- P-Pani - wyszeptali Artur i Kirra. Dziewczyna wyżuciła kij w bok, który chyba kogoś trafił , bo towarzyszył przy tym dzwięk "AŁŁŁAAA!".
- C-co tu robisz o tak wczesnej porze, Babciu? - zapytała Kirra.
--------------------------------------------------------------------
Dawno nie było nic z Kłódki Serc, więęęęc czas to zmienić. Przepraszam, że tak długo mnie nie było. Nie miałam czasu nawet na czytanie! Ale teraz jak skończyłam mój, trwający trzy miesiące, projekt naukowy i jestem wolna!!
Taki krótki ten rodział ale nic nie poradzę. Cześć wszystkim!
Pozdro. BoiledSweet :)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz