wtorek, 3 maja 2016

ROZDZIAŁ 18 "TO MOŻE BYĆ CIEKAWE"

Odwrócił się w stronę krzaków. Polanę otaczały wysokie drzewa i krzaki sięgające do bioder, więc można było się w nich spokojnie skryć.
Obejrzał się i znów spojrzał w kierunku, z którego chwilę temu usłyszał szelest. Zaczął się skradać. Kiedy był metr od celu, w ciemności zaświeciły się żółte oczy i wyskoczył stamtąd czarny kot. Wskoczył z sykiem na ramiona Artura i schował głowę w jego piersi. Chłopaka tak to zaskoczyło, że zachwiał się na nogach. Kiedy wreszcie odzyskał równowagę, zaśmiał się i pogłaskał przestraszonego kota.
- Łoł! Nieźle mnie wystraszyłeś, mały! - nagle zwierzę skuliło się i najeżyło całą sierść. Z sykiem popatrzyło w kierunku, z którego przyszło. Chłopak czuł jak kot jeszcze bardziej chowa się w jego ramionach. Momentalnie spoważniał - Co się stało?
Nagle wszystko zaczęło się trząść w rytmicznym tempie. Jakby parę koni galopowało w tym samym rytmie.
Artur wstał z kotem przyczepionym do niego i już miał się ukryć, kiedy wszystko ucichło. Ptaki już nie śpiewały, owady nie latały, wiatr nie wiał, drzewa nie szumiały. Jakby cały świat wstrzymywał oddech.
W pewnym momencie ziemia zadrżała, a potem wszystko wróciło do normy.
Co to było?
Wiedział, że mu się to nie przyśniło ale miał wątpliwości. Nie chciał tego tak zostawiać ale nie miał wyboru. Musiał się zastosować do rozkazów Pani.
- I co z tobą? - kiedy się otrząsnął, zapytał czarną kulkę w jego ramionach. - Ann nie będzie zadowolona. Ale w sumie to nawet lepiej - uśmiechnął się łobuzersko.

***

- PO KIEGO GRZYBA ŻEŚ TO TU PRZYTARGAŁ?! - wydarła się na Artura. On zasłonił uszy zwierzęciu, które nadal wtulało się w jego pierś.
- Ann - upomniała cicho Kirra. - Mów ładniej.
- Ach. Okej - odpowiedziała. - PO KIEGO BOROWIKA ŻEŚ TO TU PRZYTARGAŁ?!
- Nie dokładnie o to mi chodziło . . . - wyszeptała do siebie.
- A co, miałem go tam zostawić? - zapytał chłopak.
- Tak. Nie wiesz czy nie należy już do kogoś. A po za tym, nie będę później szorować całego domu, bo jakiś kocur linieje!
- Leń - prychnął.
- Haa?! Co powiedziałeś?!
- Powiedziałem, że jesteś leniem!
Oj, Artur, pomyślała Kirra, która ze zgrozą patrzyła na obrót tej kłótni w wojnę. Kiedy kobieta pyta się "co powiedziałeś", nie oznacza to, że cię nie słyszała, a że daje ci ostatnią szanse do cofnięcia swoich słów i wiania gdzie pieprz rośnie.   
- Więc to tak? Dobrze - splotła ręce na piersi i uśmiechnęła się chytrze. - Co powiesz na zakład?
- Jaki? - zapytał, przyjmując tą samą pozę.
- Przez tydzień będziesz wykonywał moje obowiązki i zajmował się tym futrzakiem - wskazała głową na kota. - Jeśli ci się uda wszystko zrobić, pozwolę mu zostać. Jeśli nie, przez miesiąc będziesz wykonywać WSZYSTKIE moje polecenia - uśmiechnęła się.
- Zgoda - odpowiedział od razu. Podali sobie ręce.
- Kirra! - krzyknęli razem do dziewczyny, jakby dopiero teraz ją zauważyli. - Przetnij je!
- Już, już - westchnęła i rozłączyła ich ręce. W sumie to może być ciekawe.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz